Józef Stępień, Wspomnienie o Dyrektorze Wojciechu Łukaszewskim
Józef Stępień [1995]
Wspomnienie o Dyrektorze Wojciechu Łukaszewskim
Wojciech Łukaszewski był moim nauczycielem i dyrektorem w Częstochowskiej Szkole Muzycznej. W Częstochowie uczęszczałem początkowo na Kurs Organistowski, gdzie zauważony zostałem przez profesora Edwarda Mąkoszę, który zaproponował mi naukę śpiewu w Szkole Muzycznej. Warunkiem przyjęcia mnie do szkoły była jednak nauka na instrumencie dętym z powodu przekroczonego limitu wiekowego. Dzięki uprzejmości dyrekcji mogłem podjąć naukę śpiewu w szkole, w klasie prof. Edwarda Mąkoszy, a później prof. Anny Porwik - Pniok.
Bardzo ciepło wspominam osobę Wojciecha Łukaszewskiego. Był on bardzo sympatycznym, dobrym i porządnym człowiekiem, człowiekiem prawego charakteru. Stawiam Go na bardzo wysokim miejscu. Wojciech Łukaszewski potrafił stworzyć w częstochowskiej Szkole Muzycznej niezwykłą, bardzo sympatyczną atmosferę, w której zarówno my - uczniowie, jak i nasi pedagodzy, czuliśmy się bardzo bezpiecznie. W szkole panowała bardzo miła, koleżeńska atmosfera, pozbawiona zazdrości i „niezdrowej” konkurencji. Łukaszewski był bardzo serio traktowany jako dyrektor przez swoich kolegów - nauczycieli. Otaczał szkołę naprawdę troskliwą, niemal ojcowską opieką. Był niezwykłym pedagogiem. Interesował się uczniami i ich losem; dużo pracował z nimi i pomagał im. Pamiętam, że - pochłonięty codziennymi obowiązkami - znalazł czas także dla mnie i pomagał mi w przygotowaniu się do egzaminu dyplomowego z form muzycznych. Pomagał wielu osobom. Rozumiał problemy i potrzeby ludzi. Nie był zawistny. Do każdej sprawy podchodził bardzo uczciwie. Bardzo uczciwie oceniał każdego człowieka według jego zdolności i umiejętności. Był bardzo rzeczowy, konkretny, lubił stawiać sprawy otwarcie. Był bardzo stanowczy, ale tylko wtedy, gdy uznał, że sprawy tego wymagają. Był świetnym organizatorem. Organizował liczne koncerty dla uczniów na terenie miasta, w Filharmonii i w okolicznych miejscowościach. Dzięki współpracy z Filharmonią wszyscy dyplomanci mieli możliwość występu z orkiestrą. Koncerty te dowodziły wysokiego poziomu szkoły.
Był bardzo zapracowany. Miał zawsze mnóstwo rozmaitych spraw na głowie. Wszystko chciał zrobić doskonale. Pamiętam, jak kiedyś zwierzył mi się, że jest zmęczony i marzy, aby gdzieś wyjechać, odpocząć. Zaproponowałem wówczas Wojciechowi Łukaszewskiemu, aby wraz z rodziną przyjechał do nas do Złotego Potoku, gdzie zamieszkał w hotelu "Kmicic" i spędził kilka dni podczas ferii zimowych. Bardzo miło wspominam te chwile. Łukaszewski bardzo kochał przyrodę. Cieszyłem się bardzo, widząc jaką radość sprawiało mu obcowanie z naturą podczas tych zimowych dni.
Bardzo boleśnie przeżyliśmy Jego śmierć. Ciężko się było pogodzić z tym, że tak młody i zdolny człowiek musiał odejść...
Na koniec pragnę jeszcze podkreślić, że to właśnie tej szkole, którą ukończyłem, i jej Dyrektorowi zawdzięczam, że dziś śpiewam w Teatrze Wielkim w Warszawie, jednym z najlepszych teatrów Europy.
Warszawa, 12. II. 1995
30 czerwca 2019