Zbigniew Popielski, Wspomnienie o Wojtku Łukaszewskim
Zbigniew Popielski [1995]
Wspomnienie o Wojtku Łukaszewskim
Było to w latach 1961-1964, kiedy to zamieszkaliśmy razem w jednym pokoju – nr 65 poczciwej „Starej Dziekanki” na Krakowskim Przedmieściu 56 w Warszawie. Obaj studenci wydziału kompozycji warszawskiej Akademii Muzycznej, tyle tylko, że Wojtek studiował u prof. Tadeusza Szeligowskiego, a po jego śmierci robił dyplom u prof. Tadeusza Paciorkiewicza, ja zaś byłem studentem prof. Kazimierza Sikorskiego.
Od samego początku naszej znajomości zawiązała się między nami szczera przyjaźń, gdyż zaczęła nas łączyć wspólna nić zainteresowań muzycznych – kompozycja – i choć każdy z nas patrzył na muzykę trochę inaczej, to jednak uzupełnialiśmy się właśnie naszymi odmiennymi w niektórych muzycznych aspektach poglądami. Lecz obok tego istniało jeszcze coś, co w sposób wyjątkowy i niezwykły zjednywało Wojtkowi wielu przyjaciół nie tylko spośród kolegów, ale również i z grona pedagogów – tym czymś było odczucie wielkiej kultury, arystokratycznej wprost godności i mądrej powagi, które emanowały z Niego już przy pierwszym podaniu ręki i wymianie pierwszych zdań. Wojtek nie rzucał słów na wiatr, zawsze przemyślał swoją odpowiedź i dlatego chętnie przychodzono do Niego po radę i słuchano Go. Te swoje niebywałe zalety umiał cudownie połączyć z dowcipem i humorem, był cudownym kolegą i towarzyszem zabaw. Nazywaliśmy Go Piotrusiem – dlaczego? – nikt nie wie. Każdego ranka śmiał się ze mnie, że tak wcześnie „zerwałem się” dziś z łóżka – pięć po piątej – mówił. Oczywiście, chodziło o pięć godzin po piątej, a nie minut.
Jako kompozytor odznaczał się pracowitością i sumiennością, bardzo poważnym traktowaniem swojej twórczej roli i wspaniałą inwencją twórczą. Pisał kilka kompozycji na raz. Umiał podzielić uwagę twórczą na wiele różnych kierunków i zagadnień warsztatowych.
I tak mijały nasze lata studenckie, wspólnie spędzone razem w jednym pokoju. Po studiach rozjechaliśmy się w różne strony Polski – ja do Białegostoku, On do Częstochowy.
W roku 1978 z „Ruchu Muzycznego” dowiedziałem się o Jego śmierci. Odszedł Człowiek wielkiego formatu.
Cześć Jego Pamięci.
Białystok, 24. II. 1995
25 października 2012