Wanda Malko, Tradycja czy awangarda?
„Nad Wartą” nr 9, wrzesień 1977 [dodatek do „Gazety Częstochowskiej”]
– Jest Pan kompozytorem popularnym w naszym środowisku i większość Pańskich kompozycji znają częstochowscy melomani. Oczywiście nie chcę przez to ograniczać Pańskiej popularności tylko do naszego regionu: jest Pan przecież równie znany na terenie naszego kraju jako laureat licznych konkursów kompozytorskich; utwory te były wykonywane za granicą: w RFN, Anglii, Francji, ZSRR. Obecnie Utwór na kwartet smyczkowy przygotowywany jest do wydania w RFN i został nagrany przez kwartet smyczkowy filharmonii w Monachium. Otrzymana przez Pana niedawno nagroda Ministra Kultury i Sztuki za twórczość kompozytorską jest źródłem szczególnej satysfakcji dla naszego środowiska. Ponieważ o Pańskiej twórczości rozmawialiśmy na łamach „Gazety Częstochowskiej” kilkakrotnie, dzisiejszej rozmowie chciałabym nadać nieco ogólniejszy kierunek. Zatem: jakie są główne założenia estetyczne i warsztatowe Pańskiej twórczości?
– Moja sytuacja nie należy do najłatwiejszych, bo zajmuję się przecież nie tylko twórczością kompozytorską. Drugi nurt mojej działalności: praca zawodowa pochłania bardzo wiele czasu i z konieczności ogranicza możliwości tworzenia. Przede wszystkim jednak chcę pisać. Powoduje to oczywiście poszukiwania własnych wartości i języka wypowiedzi muzycznej wśród wielu możliwości stylistycznych oferowanych przez współczesność. Twórca musi interesować się współczesnymi technikami kompozytorskimi czy nurtami twórczości, lecz wśród nich dokonuje wyboru, odrzucając niektóre z nich. I tak: nie interesuje mnie muzyka elektronowa, zresztą również dlatego, że nie dysponuję aparaturą konieczną do jej tworzenia. Niezwykle ważna jest emocjonalnie warstwa kompozycji, romantyczna – nawet w tradycyjnym rozumieniu tego pojęcia.
– Zatem nie przynależność do awangardy, eksperymenty, lecz poszukiwania trwałych wartości, rzetelność rzemiosła i romantyczny emocjonalizm. Poglądy te, jak mi się wydaje, zgodne są z ogólnym kierunkiem dążeń kompozytorskich. Wielu twórców bowiem odchodzi od eksperymentów mających jedynie wartość niepowtarzalnego wydarzenia, właśnie w kierunku poszukiwania trwalszych wartości, reprezentując niejako nawrót do tradycji. Nie jest Pan jedynym kompozytorem wywodzącym się ze środowiska częstochowskiego, lecz za to jedynym, który środowisku temu pozostał wierny. Pańskie związki z regionem są więc szczególnie silne. Nie chodzi tu o nurt folklorystyczny w twórczości, lecz udział w procesie tworzenia kultury. Związki te muszą oczywiście rzutować na oblicze twórczości oraz jej losy. Jakie są plusy i minusy takiej, nie najłatwiejszej sądzę, sytuacji kompozytora?
– Gdy zdecydowałem się pozostać w Częstochowie, nie zastanawiałem się nad perspektywami kompozytorskimi. Po prostu wróciłem do szkoły, której kiedyś byłem uczniem, tym razem po to, by tutaj pracować. Na początku było mi dosyć trudno, zwłaszcza że orkiestra symfoniczna była wówczas niewielka i słaba. Obecnie pod wieloma względami jest mi łatwiej. Istnieje przychylna atmosfera przede wszystkim w Filharmonii posiadającej obecnie dobry zespół symfoniczny. Utwory, które piszę, mogą być wykonywane, a to bardzo ważne. Niekiedy myślę, że moja sytuacja jest łatwiejsza, bo jestem tu jedynym kompozytorem; jednak ma to poważne minusy. Jestem oddalony od dużych ośrodków oraz środowisk twórczych i brak mi możliwości konfrontacji, jakie obecność takiego środowiska daje.
– Sądzę, że i popularyzacja utworów na szerszym forum jest w tym przypadku znacznie trudniejsza. Tym cenniejsza jest owa nagroda, będąca wyrazem uznania w skali ogólnopolskiej.
– Nagroda ta bardzo obliguje. Czuję się zobowiązany do intensywniejszej pracy, a jest mi niesłychanie trudno pogodzić obowiązki dyrektora szkoły i twórcy. Jest to niemal niemożliwe i udaremnia poświęcenie się kompozycji w takiej skali, w jakiej chciałbym tworzyć.
– Sytuacja to rzeczywiście bardzo trudna, przerwałam jednak Pańską wypowiedź o związkach z naszym regionem. Powróćmy więc do tego tematu.
– Chciałbym raz jeszcze podkreślić bardzo dobrą współpracę z dyrekcją Filharmonii. Orkiestra wykonuje wiele moich utworów, mam także możliwości prezentacji kompozycji chóralnych i kameralnych. Niekiedy tworzę też utwory na zamówienie: m.in. tak powstała Kantata na wyzwolenie Częstochowy do tekstu Jana Ławnikowskiego i wiele kompozycji dydaktycznych tworzonych z myślą o uczniach tutejszej szkoły muzycznej. Większość z nich została wykonana: m. in. Trio na instrumenty dęte (zespół wykonujący ten utwór otrzymał I miejsce w konfrontacji czterech województw) oraz Concertino na fortepian i orkiestrę. Chciałbym pisać więcej tego rodzaju kompozycji dydaktycznych, ponieważ są one potrzebne. Bardzo miła jest także współpraca z teatrem, datująca się od wielu lat. Pięciokrotnie pisałem muzykę do sztuk teatralnych, w tym Wiernej rzeki St. Żeromskiego i komedii W. Szekspira Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Komponowałem także piosenki. Jedna z nich, do tekstu K.K. Baczyńskiego, została nagrodzona na konkursie i zakupiona przez MON. Szczególnie jednak interesuje mnie twórczość większego formatu, muzyka kameralna i utwory związane z tekstem.
– Jakie są Pańskie najbliższe plany twórcze?
– Plany te są już konkretnie sprecyzowane. Obecnie przystępuję do pisania utworu na kwintet dęty, dla zespołu istniejącego przy Filharmonii. W najbliższej przyszłości planuję napisanie utworu na skład kameralny z klawesynem, przeznaczonego na międzynarodowy konkurs kompozytorski, następnie koncertu na fortepian, którego prawykonanie w Filharmonii Częstochowskiej ma się odbyć w sezonie 1978/79 oraz utworu dla orkiestr dętych. Chciałbym też przygotować do druku i wykonania wiele już gotowych kompozycji.
– Jakie Pańskie utwory usłyszymy w nadchodzącym sezonie?
– Chciałbym zrealizować dwa koncerty kameralne. Pierwszy z nich będzie prezentacją kompozycji dydaktycznych, z udziałem uczniów ognisk i szkół muzycznych, drugi odbędzie się w sali Filharmonii z udziałem zespołów kameralnych.
– W imieniu czytelników „Gazety Częstochowskiej” i „Nad Wartą” raz jeszcze gratuluję odniesionych niedawno sukcesów, do których obok nagrody Ministra Kultury i Sztuki należy zaliczyć stale wzrastające uznanie dla Pańskiej twórczości za granicą. Wyrazem tego jest m.in. obecność Pańskiego nazwiska i noty biograficznej w leksykonie kompozytorów wydawanym w Cambridge, a należącym do najbardziej znanych edycji tego rodzaju w świecie. Życzę też pomyślnej realizacji wszystkich zamierzeń twórczych.
1 września 1977