Sławomir Folfasiński, Wojciech Łukaszewski o zagranicznych wojażach i najbliższych planach kompozytorskich
„Gazeta Częstochowska” nr 48, 2-8 grudnia 1975
Trzeba przymknąć oczy, gdy wchodzi się do budynku Państwowych Szkół Muzycznych w Częstochowie. Posesja, gdzie szkoły te mieszczą się, z głęboką studnią podwórza obrzeżaną z czterech stron blokami domów, jest odrażająca i mimo łatania obiektu remontami, grozi w niektórych swych częściach zawaleniem. Pociesza to, o czym mówił na Konferencji Wojewódzkiej PZPR prezydent miasta mgr Ryszard Matysiakiewicz, że planuje się budowę w najbliższym czasie kompleksu szkół artystycznych, w tym Szkoły Muzycznej. Będzie ona utworzona z programem przedmiotów ogólnokształcących. Dyrektor PSM Wojciech Łukaszewski wita nas w swoim gabinecie. Właśnie niedawno powrócił z Londynu, gdzie poznawał życie muzyczne Anglii i doskonalił swe umiejętności artystyczne.
– Podróżował pan za granicę już niejednokrotnie, prawda?
– W latach 1966-1967 przebywałem we Francji, dokąd pojechałem na wniosek Ministerstwa Kultury i Sztuki jako stypendysta rządu francuskiego. W Paryżu pogłębiłem swe umiejętności, jak bardzo wielu młodych kompozytorów z Polski – u nieocenionego pedagoga prof. Nadii Boulanger. W 1971 roku odwiedziłem Moskwę i Leningrad. Wraz z grupą polskich kompozytorów uczestniczyłem w VII Leningradzkiej Wiośnie Muzycznej, podczas której odbyło się prawykonanie mojego Kwartetu Smyczkowego. Przed dwoma latami wziąłem udział w Festiwalu Muzycznym w Bratysławie jako delegat Związku Kompozytorów Polskich.
– A jesienią tego roku był pan w Londynie…
– Tak. W stolicy Wielkiej Brytanii przebywałem ponad dwa tygodnie, a zaproszony zostałem dla wygłoszenia prelekcji na temat polskiej muzyki współczesnej i udziału w koncercie. Prelekcje – audycje, ilustrowane nagraniami taśmowymi i płytami, zostały zorganizowane: jedna w Rogal College of Music dla studentów tej uczelni, druga dla młodej Polonii angielskiej, przede wszystkim dla słuchaczy szkół wyższych. Uczestniczyłem także w koncercie przygotowanym przez młodych kompozytorów angielskich, na którym zaprezentowałem ostatni utwór – Kwartet na cztery puzony. Nawiązałem kontakty z kompozytorami angielskimi. Oglądałem widowiska i słuchałem koncertów i oper. Jednym słowem: otarłem się o środowisko muzyczne Londynu, a to znaczy dla mnie bardzo wiele. Niestety, nie we wszystkich imprezach mogłem wziąć udział. Nie starczyło mi na to czasu, a poza tym bilety wstępu na nie były zbyt drogie.
– Czy Anglicy interesują się polską muzyką?
– Z prawdziwą satysfakcją odnotowałem „polskie ślady” w życiu muzycznym Londynu. Przedstawiają się one nader interesująco. Właśnie Narodowa Opera Londyńska wystąpiła z premierą Króla Rogera Karola Szymanowskiego. Koncertowali lub będą koncertować w Anglii: Kazimierz Kord, śpiewaczka Teresa Żylis-Gara, Witold Lutosławski, Wanda Wiłkomirska. Młodzi kompozytorzy angielscy żywo interesują się polską muzyką współczesną. Niejednokrotnie wyrażali się z zachwytem o Warszawskiej Jesieni, uważając tę imprezę za jedną z najważniejszych tego rodzaju w Europie. W rozmowach ze mną twórcy ci podkreślali rolę państwa, które sprawuje w Polsce mecenat nad kulturą i zapewnia jej stały rozwój.
– Korzystając ze spotkania z Panem chcę zadać jeszcze jedno pytanie: nad czym Pan obecnie pracuje?
– Przepisuję utwór Musica da camera do prawykonania przez Państwową Orkiestrę Symfoniczną w Częstochowie, która ujęła go w swych planach repertuarowych. Nadto chciałbym do końca roku rozliczyć się ze zobowiązania, jakie zaciągnąłem wobec Ministerstwa Kultury i Sztuki, które przyznało mi stypendium na pracę kompozytorską. Będzie to utwór symfoniczny.
– Dziękuję za interesujące wypowiedzi, życzę w imieniu redakcji dalszych sukcesów w działalności twórczej i pomyślności w życiu osobistym.
Rozmawiał: Sławomir Folfasiński
8 grudnia 1975