Teresa Kobic, Kompozytor i pedagog
„Gazeta Częstochowska” nr 22, 29 maja – 4 czerwca 1973
Wojciech Łukaszewski jest niewątpliwie ciekawą postacią w życiu kulturalnym Częstochowy, zwłaszcza w środowisku muzycznym. Kompozytor i pedagog, od roku dyrektor Państwowych Szkół Muzycznych. Choć praca w szkole zabiera mu mnóstwo czasu i energii, utrudnia pracę twórczą, jest przede wszystkim kompozytorem. Świadczy o tym bogaty dorobek twórczy oraz nagrody i wyróżnienia. Utwory muzyczne Łukaszewskiego znali dotychczas tylko nieliczni mieszkańcy Częstochowy. Koncert kompozytorski, który odbył się parę dni temu w Filharmonii, pozwolił melomanom poznać kilka najlepszych jego utworów. By jeszcze bardziej przybliżyć mieszkańcom Częstochowy osobę Wojciecha Łukaszewskiego dorzucamy garść informacji, które uzyskaliśmy w czasie krótkiej rozmowy z kompozytorem.
– Gdzie pan rozpoczął i kontynuował edukację muzyczną?
– Zaczynałem w szkole, której teraz jestem dyrektorem. Należę do licznej już grupy absolwentów klasy fortepianu, prowadzonej przez profesor Wacławę Sakowicz. Później rozpocząłem studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie na wydziale kompozycji. Najpierw byłem uczniem niezapomnianego Tadeusza Szeligowskiego, znanego kompozytora, autora m.in. oper Bunt żaków, Krakatuk i baletów Paw i dziewczyna, Mazepa. Po śmierci Szeligowskiego w styczniu 1963 roku moim nauczycielem został Tadeusz Paciorkiewicz, również znany współczesny kompozytor, autor utworów orkiestrowych, koncertów fortepianowych oraz baletu Legenda Warszawy. Po skończeniu studiów otrzymałem stypendium Związku Kompozytorów Polskich na roczne studia w Paryżu, które kontynuowałem pod opieką kompozytora, muzykologa i pedagoga Nadii Boulanger. Po skończeniu edukacji wróciłem do rodzinnego miasta Częstochowy i do swej starej szkoły jako nauczyciel. Przez rok wykładałem też w PWSM w Warszawie.
– Może powie pan kilka słów o swoich kompozycjach.
– Pierwsze kroki na polu kompozycji stawiałem w czasie studiów. Mile wspominam koncert kompozytorski przy świecach, który odbył się w Muzeum Narodowym w Warszawie. Będąc studentem V roku otrzymałem I nagrodę w konkursie kompozytorskim na utwór na chór a cappella o tematyce morskiej. W dwa lata później przyznano mi też pierwszą nagrodę za utwór dla chóru męskiego do tekstu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Miałem szczęście do utworów chóralnych. W Gdańsku za utwór do tekstu Westerplatte Gałczyńskiego otrzymałem wyróżnienie honorowe. Nagród i wyróżnień uzbierało się sporo, moje utwory nagrywane były też w radio i telewizji. Chciałbym jeszcze wspomnieć o koncertach w Filharmonii i w Domu Kompozytora Radzieckiego w Leningradzie, w czasie których po raz pierwszy wykonano mój kwartet smyczkowy. W niedługim czasie usłyszą go także mieszkańcy Rygi i Lublany.
– Nad czym pan pracuje obecnie?
– Obowiązki dyrektora bardzo utrudniają mi pracę twórczą. Zamierzam w najbliższym czasie napisać concertino na fortepian i orkiestrę do celów dydaktycznych dla uczniów szkoły. Chcę również wziął udział w I Konkursie im. Karola Szymanowskiego organizowanym przez ZAiKS i ZKP. W przyszłym roku skorzystam z zaproszenia i pojadę do Londynu, gdzie wygłoszę odczyt o współczesnej muzyce polskiej, ilustrując go nagraniami własnych utworów.
– Czy któryś ze swoich utworów darzy pan szczególną sympatią?
– Kwartet smyczkowy i muzykę do pieśni Garcia Lorki.
– A ulubiony kompozytor?
– Witold Lutosławski. Krzysztofa Pendereckiego podziwiam, ale stawiam go jednak na drugim miejscu. Dzięki nim Polska jest supermocarstwem w dziedzinie muzyki.
Rozmawiała: Teresa Kobic
4 czerwca 1973